Uczta jaką
przygotowuje każdego dnia dla swoich gości Chef Łukasz Toczek w Gdańskiej
restauracji Metamorfoza to sztuka kulinarna na najwyższym światowym poziomie.
Wprawdzie jak mawiał mój Mistrz "ze smakiem jest jak z dupą - każdy ma własną", ale tym razem nie tyle chodzi o
smak tylko, ale o kulinarną wrażliwość, wyczucie i delikatność
w komponowaniu nowej kulinarnej rzeczywistości. To niewątpliwie Kuchnia Polska, ale w odsłonie
jakiej nikt by się nie spodziewał. Przełamująca stereotyp że musi być tłusto i
ciężko. Skojarzenia z pierogami, golonką,
schabowym i faszerowaną kapustą odchodzą do lamusa. To co proponuje Chef Łukasz jest kuchnią polską, która czerpie całymi garściami z pola, łąki, stawu, lasu, rzeki, morza. W dużej mierze Chef Łukasz wiele rzeczy produkcje sam w gospodarstwie, które powstało na potrzeby restauracji. Jego
kuchnia to coś, co mu w sercu i głowie gra.
Postaram się kilka tych melodii przywołać:
Postaram się kilka tych melodii przywołać:
Bób z groszkiem, klarowane masło, jadalny pasek. Liście
nasturcji wszystko doprawione sosem z porzeczki i karmelizowanej cebuli. Bardzo
ciekawe dania. Porzeczka dla mnie za kwaśna, ale sos zwany żelem
z cebuli bardzo podnosił smak tego dania.
Sieja z okolicznego jeziora przygotowana metodą sous vide w
44C przez 20 min. Podawana z portulaką (ziołem dziko rosnącym, smakującym
podobnie do szczawiu). Słodycz truskawki kaszubskiej bardzo przyjemnie podrasowała smak ryby.
Jesiotr podany na puree ze skorzonery (zwanej wężym mordem, gdyż dawniej uważano że pomaga w leczeniu ukąszeń węża, a w smaku podobnej do korzenia pietruszki).
Cienkie plasterki jabłka były miłym akcentem i jeszcze "smaczek" typowy dla Chef'a Łukasza w postaci zioła o imieniu podagrycznik. Pan kelner bardzo zgrabnie mi wyjaśnił, że jest to roślina z rodziny selerowatych, którą można spotkać spacerując po łąkach i lasach.
Półgęsek z rabarbarem to prawdziwa kulinarna symfonia smaków.
Rabarbar w postaci sosu lub dżemu z
kaczą piersią. Pierwsza klasa! Najchętniej sam wprowadziłbym coś takiego do karty... :-)
Poliki wołowe - sos demi-glace z ogonów wołowych. Długość duszenie
mięsa ok. 4-5 godz. Kolagen nadający mięsu wilgotności i smaku w połączeniu z
puree selerowym, czereśniami i oliwą sosnową sprawiał, że danie było niezapomnianą podrożą do warzywnego ogrodu,
lasu i owocowego sadu.
Kacza pierś przygotowana metodą sous vide była lekko twardawa,
ale podobno tak ma być. Niesamowicie aksamitne puree
chrzanowe w połączeniu ze słodyczą młodych pędów buraków było miłym akcentem.
Na deser lody z kalafiora. Ciekawe
doświadczenie, ale to co mnie najbardziej zaskoczyło, to kwiaty kalafiora z
czekoladą. To było naprawdę smaczne (nie interesujące, ale bardzo smaczne).
Bardzo dziękuję Chef'owi Łukaszowi za 2 godziny
kulinarnej przygody. Dziękuję za inspiracje i miłą pogawędkę. To było wspaniałe przeżycie i niezwykle miło jest
wiedzieć, że po sąsiedzku jest i pracuje ktoś, dla
kogo kuchnia polska to nie beczka słabego smalcu z pustym ogórkiem, który już
przestał być małosolny.
A oto i On:
A oto i On:
Chef Łukasz Toczek |
aż zgłodniałam...Kocham Polską Kuchnię
OdpowiedzUsuń