Obserwując polską scenę kulinarną da się zauważyć ( ku pokrzepieniu serc), że zaczynają się
wycieczki kulinarne po świecie. Warto wspomnieć, że ważną postacią
i inicjatorką tych wojaży jest Pani Joanna Ochnik, która dzięki
swojej determinacji zbiera grupę pasjonatów i wywozi ich w
kulinarną podróż po świecie. Właśnie wrócili z Barcelony. Kilka
dni temu wspomniałem o NYC a Pani Joanna oznajmiła, że ma plan
odwiedzenia kulinarnej Mekki jaką jest NYC. Zaoferowałem swoją
pomoc jako przewodnik po kulinarnym Nowym Jorku.
Chciałbym więc kilka wpisów poświęcić właśnie
Kulinarnej Stolicy Świata jaką dla mnie jest miasto, które nigdy nie
śpi. Mam nadzieję, że podróż będzie interesująca, bo zamierzam Was zabrać do miejsc, w
które zazwyczaj turyści nie zaglądają, bo albo nie wiedzą że
takie na mapie NY istnieją, albo nie są nimi zainteresowani.
Rozpoczniemy od niezwykłego sklepu - Chelsea Market na
dolnym Manhattanie. Stare rybackie magazyny zostały przerobione na
setki małych sklepików, restauracji, galerii. Niewiele w środku
zmieniono. Ogromną przestrzeń podzielono szklanymi ścianami.
Kamienna podłoga, kamienne stalle po bokach, żeby strudzony
zakupami klient mógł usiąść, metalowe części, które stanowiły
wyposażenie, zostały przerobione na stoły, krzesła ect. Wszystko
razem robi niesamowite wrażenie. Ceglane ściany, stal,
szkło, pordzewiałe instalacje, surowe oświetlenie, jak w hali
fabrycznej, metalowe drzwi i słyszalny wyraźnie zgiełk wielkiego
miasta. Dla mnie to miejsce magiczne. Przekraczając
próg ciągle masz w głowie, że to kiedyś była hala
rybacka. Po środku sklepu z ogromnej rury leje się woda, jak z
wodospadu... do czegoś, co wygląda jak studnia. Sąsiadujące ze sobą
winiarnie, sklepy rybne, kwiaciarnie, malutkie restauracje i
eleganckie butiki, w których o dziwo, poza nabyciem pięknych kreacji można
także coś zjeść, tworzą klimat, jakiego nie widziałem nigdzie
indziej na świecie. Szklane ściany dają możliwość podpatrywania
ludzi przy pracy. Moje ulubione miejsce to piekarnia, która około południa pięknie pachnie chlebem. Piekarze serdecznie i z uśmiechem
pozdrawiają ciekawskich przechodniów. Bułeczki, chleby, chałki
- wiele kolorów i zapachów. Ludzie przychodzą na obiad,
pogadać, spotkać się ze znajomymi. Zasiadają na kamiennych
krzesłach z kanapką zrobioną z chleba, który właśnie przed chwilą wyjęto z
pieca. Po przeciwnej stronie piekarni znajdują się ogromne
delikatesy warzywne. Wszystko pachnące i świeże. Warzywa i owoce z
całego świata. Aż chce się żyć i gotować. (Mamy coś podobnego
na Polnej w Warszawie, ale tam niestety bez worka pieniędzy nie ma się co wybierać.) Kilka metrów dalej jest sklep rybny. I tu szaleństwo kolorów
i kształtów. Połowy z tych ryb nigdy wcześniej na oczy nie widziałem. Możesz
sobie kupić świeżego homara, krewetki, langusty i ... wszystko co
zapragniesz. A kiedy jesteś bardzo głodny, albo trochę głodny możesz
na miejscu kupić chowder z homara, krewetek ect. Gdy to piszę, to
już mam wielką ochotę tam jechać. Teraz, natychmiast! :-)
Na uwagę zasługuje cukiernia która
specjalizuje się w "cupcakes". Nie mam najlepszego zdania o wyrobach
cukierniczych w USA, ale bajecznego wyglądu nie można im odmówić. A jak to w życiu i w gastronomi bywa - ludzie
najpierw kupują oczami, węchem. Smak włącza się dopiero na koniec, a wtedy
może być już za późno na reklamacje :-D Ciastka tam robione są obłędnie
kolorowe, w przeróżnych kształtach, na różne okazje. Nawet jeśli
wiem, że nie są szczególnie smaczne, to i tak zawsze muszę kupić sobie jedno.
Tak dla tradycji i zasady. Są tam jeszcze świetne delikatesy
włoskie, księgarnia, sklep dla kucharzy i, co ciekawe, studio
nagrań FOODNETWORK. Spacerując po sklepie można spotkać ikony
gotowania: Mario Batali, Thomas Keller, Emeril Lagasse robią tam zakupy. Resztę
musicie zobaczyć sami...
czekam na relacje ;-)
OdpowiedzUsuńczy mógłbyś sobie a telefonie zainstalować Foodspottingi wgrywać te wspaniale i pyszne miejsca? To bardzo popularna aplikacja w USA. Pozdrawiam i zapraszam http://www.foodspotting.com/jaroslawmarciuk
OdpowiedzUsuń